piątek, 14 grudnia 2012

Fani a profesjonaliści

Przeczytałam ostatnio ciekawy artykuł Bartłomieja Nagórskiego (KLIK) o tłumaczeniu gier komputerowych, w którym stawia on śmiałą tezę: często fani tłumaczą lepiej niż profesjonaliści. Opinia trudna do przełknięcia, ale czy zupełnie bezpodstawna?
Autor sugeruje, że dla entuzjastów gier taki przekład to "coś więcej niż szybka fucha". A jak wiadomo, co nagle, to po diable. W oficjalnych wersjach trafiają się nie tylko literówki, lecz także błędy rzeczowe, ortograficzne (np. "Działo samobierzne"),
Źródło: http://jawnesny.pl/2012/09/partacze-be-the-first-to-comment/

 lub inne małe niezręczności, np. "They're comin' out of the woodwork! - Wychodzą z drewna...!"*

Źródło: http://grajpopolsku.pl/articles.php?article_id=82

Swoją drogą można by się było zastanawiać, czy rzeczywiście te tłumaczenia zostały wykonane przez profesjonalistów, czy też przez osoby, które twierdzą, że znają język i przekładają za grosze.
Z drugiej jednak strony, sama często spotykam się z tłumaczeniami zrealizowanymi przez tzw. fansubbers (co prawda nie w grach, a w serialach), a ich jakość jest naprawdę różna: od fatalnej po doskonałą; trzeba przy tym pamiętać, że takie osoby robią to całkowicie za darmo, poświęcając swój czas i energię. Kiedyś w napisach do jednego z pierwszych odcinków "Pretty Little Liars" dopatrzyłam się następującej wiadomości od fanki-tłumaczki: "jak się komuś nie podoba, to niech sobie sam przetłumaczy" :))) - no cóż,  trudno się z tym nie zgodzić. Czasami zdarzają się perełki - widać, że tłumaczenie jest dopieszczone przez fana-profesjonalistę - wtedy oglądam z podwójną przyjemnością. Co ciekawe, autor wspomnianego wcześniej artykułu zauważa, że czasami charytatywna praca tłumacza-entuzjasty spotyka się z takim uznaniem, że firma zakupuje licencję na jego przekład, a nawet oferuje mu zatrudnienie! Mimo wszystko wydaje mi się, że takie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko - jeśli się mylę, wyprowadźcie mnie z błędu, bo byłaby to cudowna wiadomość :).
Ciekawa jestem, czy ktoś z Was ma podobne doświadczenie z tłumaczeniem dla przyjemności filmów lub gier? Sama miałam (i wciąż czasem mam) ochotę spróbować swoich sił w tym zakresie, bo wydaje mi się, że można dzięki temu podszkolić swój warsztat i przy okazji mieć ogromną satysfakcję. Co o tym sądzicie?  
Pozdrawiam
Ania      


*źródło: http://grajpopolsku.pl/articles.php?article_id=82

wtorek, 4 grudnia 2012

Banki terminologiczne

Bazy i banki terminologiczne to kapitalna sprawa. Przekonałam się o tym przekładając teksty na zajęcia specjalizacyjne (kiedyś z języka prawniczego, a obecnie z tzw. "języka zawodowego" - głównie tłumaczenia z zakresu ekonomii, biznesu itp.). Znajdziemy w nich słownictwo specjalistyczne, którego na próżno szukać w słownikach. Większość baz (z których korzystam) jest tworzona i nadzorowana przez tłumaczy UE lub/i specjalne zespoły zajmujące się standaryzacją terminologii. Poniżej dwa banki godne polecenia:

  • IATE (klik), czyli InterActive Terminology for Europe - chyba najsłynniejsza baza UE;
  • EUR-Lex (klik) - zapewnia dostęp do aktów prawnych UE w 23 językach państw członkowskich.
Znacie jeszcze jakieś inne?

Pozdrawiam.

 

niedziela, 2 grudnia 2012

Niestandardowe numerowanie stron w Wordzie

Postanowiłam napisać kilka słów na ten temat, ponieważ ostatnio trochę się namęczyłam z numerowaniem stron w mojej pracy magisterskiej. Niby nic skomplikowanego, a jednak... :) Problemy zaczynają się, gdy chcemy, żeby numery pojawiały się dopiero na trzeciej, czy kolejnej stronie. Z poniższej instrukcji dowiecie się, jak sobie z tym poradzić. Hope you will enjoy.
PS Ogromne podziękowania dla M. za pomoc w przygotowaniu tego posta!



(Opis dla Worda 2007 oraz nowszych wersji)

Otwieramy dokument wielostronicowy.
Ustawiamy kursor na górze strony, od której chcemy zacząć numerowanie:


Niech to będzie strona 4.
Następnie klikamy Układ strony i Następna strona.
Dokument podzielił się na dwie sekcje widoczne w edycji nagłówków i stopek.

Teraz klikamy w zakładkę WstawienieNumer strony i wybieramy gdzie i jak ma być wstawiona numeracja (w naszym przypadku jest to Dół strony ---> Zwykły numer 3).
Ważne jest, aby nie wychodzić od razu z edycji Narzędzia nagłówków i stopek, tylko odznaczyć opcję Połącz z poprzednim.


Teraz należy na stronie wyżej zaznaczyć numer strony znajdujący się w naszym przypadku na dole (nr 3) i usunąć go Backspace'em.
Klikamy na Zamknij nagłówek i stopkę


i gotowe. Jeżeli chcemy, aby ta numeracja zaczynała się na czwartej stronie, ale od numeru 1, należy kliknąć zakładkę Wstawienie, Numer strony, Formatuj numery stron...




W tym okienku klikamy Rozpocznij od:, po czym wpisujemy cyfrę, od której ma się zacząć nasze numerowanie.

To wszystko na dziś! Mam nadzieję, że się Wam przyda. :)

I jeszcze mały bonus niezwiązany z tematem ;)




piątek, 30 listopada 2012

Google Translator i Google Translator Toolkit

Zastanawialiście się kiedyś, jak działa tłumacz Google? Zachęcam Was do obejrzenia krótkiego filmiku, który wywołał we mnie z jednej strony podziw (toż to geniusz!), a z drugiej melancholię (geniusz, ale czy nie wbije mi pewnego pięknego dnia noża w plecy?). 
Czy jest szansa, że kiedyś GT zastąpi tłumaczy pisemnych? Wydaje mi się, że nie (a przynajmniej nie w najbliższym czasie). Póki co, słabym punktem tłumaczenia maszynowego wciąż pozostaje brak zrozumienia kontekstu, z czego wynikają przezabawne błędy* (o czym nie raz na pewno się przekonaliście). 

Poza tym, GT nie jest taki mądry sam z siebie, to zwykły pasożyt. Posiłkuje się tekstami tłumaczonymi przez ludzi i by móc się rozwijać, wciąż będzie to robił, bo przecież język ewoluuje każdego dnia. Myślę zatem, że można spać spokojnie :)
A teraz czas na małą niespodziankę dla tych z Was, którzy mają konto na Gmailu :) Translator to nie jedyne narzędzie zaprojektowane przez zespół Google, które może przydać się tłumaczom.
Wejdźcie na Google Translator.
Na dole jest zakładka "Narzędzia dla tłumaczy". 

Klikamy i wyświetla się nam piękne narzędzie do tłumaczenia wspomaganego komputerowo - Google Translator Toolkit. Czemu piękne? Bo darmowe (a np. taki SDL Trados Studio kosztuje 875euro) i proste w obsłudze, w sam raz dla początkujących. Wiem, że nie jest to odkrycie roku, bo Google wprowadziło tę innowację już chyba 3 lata temu, ale ja dowiedziałam się o niej całkiem niedawno. Warto wypróbować, zwłaszcza, jeśli ktoś nie miał wcześniej do czynienia z narzędziami tego typu.


Pozdrawiam

* Więcej informacji na ten temat jest w książce "Tłumaczenie wspomagane komputerowo" Ł. Boguckiego, o ile dobrze pamiętam


piątek, 12 października 2012

Być na bieżąco - Google News

Często potrzebujemy (lub chcemy) być na bieżąco z wydarzeniami z kraju i ze świata. Ja jednak zazwyczaj nie mam czasu przeglądać wszystkich interesujących mnie gazet, telewizji nie oglądam, czasem słucham radia, jednak muszę się Wam przyznać, że nawet gdy słyszę samą melodię sygnalizującą zbliżające się "Fakty", "Dziennik", to przełączam na inny kanał w poszukiwaniu muzyki ;) Męczy mnie nadmiar informacji, sensacji, brak rzeczowości, bezproduktywne rozmowy o niczym, natychmiastowe przechodzenie od ludzkich tragedii do wiadomości nawet nie drugorzędnych, ale zupełnie nieistotnych. Jak w takim razie w kilka minut dziennie dowiedzieć się chociaż o sprawach, które potencjalnie mogłyby nas zainteresować, nie przeglądając przy tym dziesiątek stron? Z pomocą przychodzi nam wszechwiedzący wujek Google,  proponując spersonalizowany przegląd prasy, czyli Google News (KLIK). 
Według oficjalnych informacji, 

"W Google News nie ma redaktorów, którzy wybieraliby artykuły i decydowali o ich lepszym lub gorszym miejscu na stronie. Wyboru naszych nagłówków dokonują algorytmy komputerowe na podstawie czynników takich, jak częstotliwość i miejsce występowania danego artykułu w internecie. Jest to zgodne z tradycją wyznaczoną przez wyszukiwarkę Google, która przy określaniu najbardziej wartościowych i najciekawszych witryn polega na zbiorowym osądzie wydawców internetowych. Również w Google News decyzja o tym, które artykuły warto umieścić w eksponowanym miejscu strony głównej, jest zgodna z redakcyjnym osądem organizacji dziennikarskich działających w internecie."
Myślę, że nawet mimo algorytmów Google bywa stronniczy, choćby przez sam wybór stron na podstawie "zbiorowego osądu wydawców internetowych" (czyli konkretnie kogo?). Niemniej jednak, dzięki spersonalizowanym ustawieniom, możemy to zmienić i dostosować do naszych upodobań.  


 Mniej więcej po środku wybieramy sobie wydanie z takiego kraju, jaki nas interesuje. Jeśli zmienimy sobie np. na wydanie hiszpańskie, to wiadomości będą wybierane z El País, El Mundo itd.
Po lewej stronie mamy takie oto zakładki:

Po prawej znajduje się coś bardziej interesującego, a mianowicie takie "słoneczko":
Jeśli na nie klikniemy, wyświetli się lista ustawień.

Dzięki niej możemy spersonalizować ustawienia. Suwaki pomogą ustalić tematykę i częstotliwość otrzymywania wiadomości. Jeśli chcemy np. dostawać informacje dotyczące Francji, wpisujemy w polu "Dowolny temat wiadomości" Francja i dodajemy do listy. To samo tyczy się źródeł (pole "Dostosuj częstotliwość dowolnego źródła wiadomości"). Jednak uwaga: w polskiej wersji możemy dodać tylko polskie źródła, w niemieckiej niemieckie itd. Jest to pewien mankament, bo najczęściej chcielibyśmy mieć informacje np. z TVN24, Le Figaro i Der Spiegel. Poza tym, możemy spersonalizować tylko jedną wersję. Tzn. jeśli zapiszemy sobie dane ustawienia dla edycji polskiej, to nie możemy już spersonalizować portugalskiej bez usunięcia wcześniejszych ustawień.
Mimo wszystko sądzę, że jest to wygodne rozwiązanie dla wiecznie zabieganych. Warto obserwować Google News, może w niedługim czasie będzie oferowało jeszcze więcej przydanych ustawień.

Znacie może inne strony oferujące podobne usługi?

Pozdrawiam Was serdecznie.

czwartek, 4 października 2012

Excel nie taki straszny

Nie wiem czy Microsoft Excel kojarzy się Wam ze wszystkim co złe, nudne i niepotrzebne? Ba, może nawet z niczym Wam się nie kojarzy, bo od czasów szkoły średniej ani razu nie uruchomiliście go na Waszych komputerach? Mi bowiem wydawał się przez dłuuuuuuuugi czas narzędziem niezrozumiałym, zbytecznym, żeby nie powiedzieć bezużytecznym. Jak się okazało, myliłam się, i to bardzo :)  Interesujące zajęcia przekonały mnie, że to oprogramowanie może być genialnym pomocnikiem. Dziś postaram się Wam przybliżyć, jak stworzyć w Excelu mini słownik.


Opracowane samodzielnie słowniki z różnych dziedzin są niezwykle pomocne zarówno dla studentów filologii, jak i dla tłumaczy. Dlaczego nie warto robić ich ręcznie na skrawkach papieru? Ponieważ w przyszłości mogą nam się przydać, a bezsensowne jest ponowne wykonywanie tej samej pracy od początku. Jeśli zrobimy to na komputerze, możemy wrócić do słownika w każdej chwili, a w razie konieczności wydrukować go. Oszczędzamy w ten sposób nasz czas i siły. Dlaczego nie warto robić tego w Wordzie, skoro tak dobrze go znamy i lubimy? Ponieważ Excel jest wprost stworzony do robienia mini słowników - nie musimy rysować żadnych tabelek, wszystko (prawie) jest za nas robione, mamy do wyboru świetne narzędzia. Praca z Excelem to czysta przyjemność ;)

Powyżej widzicie fragment mojego mini słownika z ekologii. Stworzenie go jest proste i opiszę krok po kroku instrukcję.
1. Najpierw w komórce A1 wpisujemy pierwszy język - np. "Polski". Żeby to zrobić, wystarczy raz kliknąć na komórkę, tak by była pogrubioną czarną ramką, i po prostu zacząć wpisywać tekst.
2. W komórce B1 wpisujemy drugi język (w C1 trzeci, jeśli chcemy, itd.).
3. Później zostaje nam ta mniej przyjemna część - wpisujemy po kolei do komórek kolejne zwroty i ich tłumaczenia.
4.Gdy skończymy, zaznaczamy cały zapisany obszar - zaczynamy od pierwszej komórki (A1) i trzymając wciśnięty lewy przycisk myszy zjeżdżamy w dół. W wersji ostatecznej ma to wyglądać tak:

5. Następnie klikamy w zakładkę "Wstawianie" (na górze po lewej stronie, obok zakładki "Narzędzia główne"). 

W zakładce wybieramy "Tabela". Powinien wówczas wyskoczyć taki komunikat:

Zaznaczamy opcję "Moja tabela ma nagłówki", klikamy OK i voilà! Tabela gotowa:)
6.Jeśli niektóre terminy nie mieszczą się w komórkach, np. tak jak tu:
jedziemy do góry pomiędzy nazwy kolumn , to jest dopóki biały krzyżyk nie zamieni się w kreskę z dwiema czarnymi strzałkami. Jeśli chcemy poszerzyć kolumnę A, wjeżdżamy pomiędzy A i B, jeśli chcemy poszerzyć B, to wjeżdżamy między B i C itd. Klikamy wówczas dwa razy lewym przyciskiem myszy i już wszystko wygląda jak należy.
7. Na koniec możemy się jeszcze pokusić o posortowanie alfabetyczne naszych terminów. W tym celu najeżdżamy na mały szary kwadrat z czarnym grotem, który znajduje się obok napisu "Polski" w naszej tabeli. Gdy na niego klikniemy, wyświetlą nam się różne opcje, w tym "Sortuj od A do Z". Klikamy i gotowe.

Mam nadzieję, że komuś się to przyda. Pozdrawiam Was ciepło.


środa, 3 października 2012

Na początek - kilka słów o mnie i o blogu

Drodzy Czytelnicy, witam Was serdecznie na pokładzie! Jestem studentką filologii romańskiej i absolwentką filologii hiszpańskiej. W zawodzie tłumacza stawiam dopiero pierwsze kroki, jednak jest to coś, z czym chciałabym związać swoją przyszłość. Na blogu zamierzam dzielić się moimi spostrzeżeniami, nowymi doświadczeniami, pomysłami, błędami (ku przestrodze), zdobytą i zdobywaną wciąż wiedzą. Chciałabym, aby  była to dla mnie "przypominajka", abym przeglądając później posty, mogła obserwować mój rozwój, pomyłki i wyciągać wnioski. Jeśli i Wy będziecie mogli z tego skorzystać, tym większa będzie moja satysfakcja. Mam również nadzieję, że blog ten stanie się miejscem inspirujących dyskusji i źródłem innowacyjnych pomysłów, również Waszych! 
Pozdrawiam i życzę dobrej nocy.
Ania